Korzystając z sugestii Leona – właściciela hostelu ARAS Ghleann Cholm Cille – postanawiamy się wybrać do miejscowości Port, która najprawdopodobniej była pierwszym portem morskim w hrabstwie Donegal. Według miejscowego przekazu została całkowicie opuszczona podczas Wielkiego Głodu w latach 1845-52. Z wioski pozostały już tylko resztki kamiennych zabudowań na wzgórzu na północ od zatoki.
Już sama droga (ok. 20 km) dojazdowa do Port jest pełna niesamowitych widoków: gór, jeziora Kiltyfanned, wrzosowisk. Należy jednak zachować dużą ostrożność, bo szosa pod koniec jest bardzo wąska (na jeden samochód) i pełna serpentyn.
Plaża na miejscu jest pełna białych kamieni i przecięta wąską rzeczką wpadającą tutaj do morza. Po prawej stronie widać ciemnoszary, dramatyczny, wysoki klif, a na wprost czarną, z niewielkimi zielonymi plamkami, kamienną wyspę wyłaniającą się z oceanu.
Nad zatoką, po przejściu mostka, zaczyna się pnąca łagodnie w górę piesza trasa prowadząca aż do Glencolumbkille, która dostarcza pięknych widoków zatoki poniżej oraz niekończących się wrzosowisk. Jest tu cała gama kolorów: fiolet, rudy, zieleń, czarny. Spotykamy też dużo owiec, które trochę się nas boją, ale czasami też podchodzą zaciekawione.
Na początku trasy widoczny jest krzyż, a trochę dalej duży biały kamień upamiętniające ofiary statku Sydney, który zatonął tutaj w 1870 roku.
Zdecydowanie warto tu przyjechać: miejsce jest dzikie, piękne i mało popularne wśród turystów. Jest tu zresztą tylko około sześciu miejsc parkingowych.
Wskazówki dojazdowe: za Glencolumbkille należy kierować się na Ardarę, potem, po ok. 1.2 km, trzeba skrecić w lewo na Port, dalej należy jechać drogą prowadzącą wzdłuż jeziora Kiltyfanned; na końcu drogi będzie Port (F94 HH31).