Znów jadąc od The Connemara Hostel skręcamy w prawo w N59 i po paru kilometrach znów w prawo w kierunku Killary Sheep Farm. Pokazy Toma odbywają się o 11, 13 i 15. Tom inkasuje od nas 25 EUR w gotówce (nie ma tu możliwości zapłacenia kartą na miejscu).
Pokaz rozpoczyna się od prezentacji jak Roy, Border Collie Toma, zagania umiejętnie owce w różnych kierunkach. Teren jest bardzo nierówny, więc Roy i owce muszą się mocno naganiać w górę i w dół w różnych kierunkach zanim wykonają wszystkie komendy Toma. I Roy, i owce na koniec ciężko dyszą, ale nikt nie dostaje nagrody za swoje wysiłki. Tom twierdzi, że Royowi nie potrzebne są nagrody, bo jest pracoholikiem i sama praca jest dla niego przyjemnością. O to, czy owce są pracoholiczkami nikt nie pyta.
Kolejna część prezentacji to strzyżenie owcy. Najpierw Tom znajduje ofiarę, co nie jest łatwe gdyż wszystkie owce przed nim uciekają. Następnie mocno chwyta ją za rogi, umieszcza między nogami i umiejętnie zaczyna obcinać futro wielkimi nożycami. Nie robi tego w sposób mechaniczny (golarką elektryczną), bo, jak twierdzi, owcy nie zostaje wtedy żadne futro, a w Connemarze jest zmienny klimat i zwierzętom mogłoby być za zimno. Teraz ochotnicy zostają zaproszeni do strzyżenia i każdy pod nadzorem Toma niepewnie obcina dwa rządki futra. Tom twierdzi, że z futra jego owiec wykonuje się dywany i izolację, i że swoich owiec nie hoduje na wełnę, bo to nieopłacalne. Ostrzyżona owca zostaje pomalowana na grzbiecie czerwoną farbą – to sposób stosowany w celu odróżniania owiec różnych farmerów.
Ostatni etap prezentacji to karmienie najmniejszych owieczek. Tom przynosi wielki kosz z butelkami wypełnionymi mlekiem i zachęca do karmienia. Owieczki energicznie rzucają się na butelki, które trzeba bardzo mocno trzymać żeby nie wypadły. Po karmieniu chętni mogą jeszcze potrzymać owce na rękach. Te wyglądają na dosyć zadowolone i nie wyrywają się.
Wizytę na farmie Toma zdecydowanie można polecić rodzinom z dziećmi, ale wielu dorosłym też może się spodobać. To była druga atrakcja, oprócz spacerowania po plażach, podczas naszego wyjazdu do Irlandii, kiedy moja 13-letnia córka Nadia nie narzekała, a nawet uśmiechała się i sprawiała wrażenie zadowolonej.
Po prezentacji Tom pozwala nam dalej trzymać samochód na swoim parkingu (innych miejsc parkingowych w okolicy nie ma) , dzięki czemu możemy od razu pójść na spacer drogą prowadzącą koło jego farmy nad fiordem Killary. Po pokonaniu niewielkiego odcinka napotykamy zamkniętą furtkę z informacją o zakazie wjazdu dla samochodów. Otwieramy ją i idziemy dalej – droga cały czas prowadzi nad fiordem a co jakiś czas wychodzą na nią pasące się w okolicy owce. Po jakimś czasie dochodzimy do urokliwego wodospadu; idąc dalej przechodzimy koło zrujnowanej, opuszczonej chatki. Niestety padający od jakiegoś czasu deszcz zamienia się w prawdziwą ulewę, więc całkowicie przemoknięte zawracamy do samochodu.
Owca nie jest tu zarzynana! To tylko strzyżenie.